niedziela, 31 maja 2015


Nie mam kluczy do domu.
Zostały tylko kluczyki od motocykla.

Zaczynamy ostatni tydzień przygotowań. Za nami wyprowadzka z mieszkania, czyli prawdopodobnie największe wyzwanie na tym etapie. Po kilku dniach walki z czeluściami szaf, szafek i szuflad, dobytek naszego życia spoczął w 10 kartonach i dwóch plecakach, rozrzuconych to tu, to tam. Dziesiątki niewiadomo do czego służących przedmiotów, starych ubrań, a nawet rzeczy pozornie nam wcześniej potrzebnych poszukuje swojego szczęścia na wysypisku śmieci. O ile, kiedykolwiek tam dotrą, sąsiedzki recycling bowiem działa w naszej okolicy niezwykle prężnie.



Rzeczy na wyjazd spoczęły w dwóch worach transportowych i dwóch plecakach. Jakby tak podsumować ich pojemność to wychodzi nam jakieś 240l. I jak to wszystko zabrać na dwa motocykle? Nad tym będziemy głowić się w ciągu najbliższych dni. Poza ostatnim serwisem sprzętu i kilkoma drobnymi zakupami oraz odhaczeniem 11 pozycji w kalendarzu na dzień jutrzejszy... będziemy się mogli w końcu poświecić spokojnemu kontemplowaniu map.

Przedwyjazdową gorączkę urozmaica nam też fakt, że na ostatni tydzień przyjęliśmy tryb koczowniczy. W naszym łóżku śpi już ktoś inny, a my kursujemy pomiędzy przychylnymi gospodarzami.


Bezdomność kontrolowana
31.5.15

Bezdomność kontrolowana

Zapraszamy na symboliczne pożegnanie w niedzielę 7.06 o 11:00.

Odjazd z placu Wolności w Poznaniu. Fajerwerków nie planujemy, ale pogadamy chwilę, popstrykamy foty, rozdamy naklejki. 
Motocyklistów zapraszamy do odprowadzenia nas w kierunku Mosiny, dalej udajemy się na południe tak by dotrzeć przed końcem dnia w okolice Kotliny Kłodzkiej. 

Żeby zachęcić Was do wstania z łóżka przed południem mamy drobne niespodzianki. Dla pierwszych 5 osób, które potwierdzą obecność na Doodle i przyjadą na moto mamy trochę chemii od Motul Polska, a dla kolejnej trójki, która potwierdzi i przybędzie bez jednośladu po koszulce.

Link do potwierdzenia obecności: http://doodle.com/su8fecg6ywrf2xmx

Wschodnia część placu, parkujemy na wysepce przed muzeum: 52.4079806,16.9292223
Odjazd!
31.5.15

Odjazd!

czwartek, 21 maja 2015

W poprzednią sobotę Laura po raz pierwszy wyjechała na drogę na własnym sprzęcie i jakby za dotknięciem magicznej rożdzki zdała sobie sprawę, że motocykl sam nie jedzie...
Szczęśliwie, dzięki uprzejmosci szkoły jazdy High prowadzącej szkoleniemotocyklowe.pl na niedzielę zostaliśmy zaproszeni do Bydgoszczy, aby na torze, w warunkach kontrolowanych, podszkolić swoje umiejętności. Prawdę mówiąc nie wiem czy większym wyzwaniem dla początkującego jeźdźca była jazda na torze czy sam dojazd 130km przy niespecjalnie sprzyjających warunkach pogodowych.

Wstaliśmy o 6.00 i po 2,5h walki z podmuchami wiatru na bocznych drogach zameldowaliśmy się w Bydgoszczy. Teoretyczne podstawy bezpiecznej jazdy, sprawdzenie stanu technicznego motocykli, omówienie ćwiczeń i jazda w zakręty. Dla obojga z nas to było nowe doświadczenie.

W międzyczasie ulewa doszczętnie zmoczyła nawierzchnię. I tak naprawdę dobrze się stało, gdyż dzięki temu zdobyłem najciekawsze doświadczenie tego dnia. Od czasu jak w jednym z poprzednich sezonów przywitałem się z wilgotnym asfaltem po tym jak ze skręconą kierownicą pojechałem prosto nabrałem obaw do śmiałych manewrów właśnie podczas deszczu, szczególnie, że mój motocykl obuty jest w "dualowe"* opony czeskiego producenta, które słyną z ograniczonej przyczepności. Kilka ciaśniejszych zakretów i wymuszonych awaryjnych zatrzymań pozwoliło mi upewnić się, że połączenie wspomnianych opon i mokra nawierzchnia to jeszcze nie lodowisko.


Zdjęcia wykorzystane w tym wpisie są własnością Szkoleniemotocyklowe.pl i pochodzą z tej strony.

 * bieżnik opony dostosowany do jazdy 50%/50% po nawierzchniach nieutwardzonych i asflacie


Motocykl sam nie jedzie [video]
21.5.15

Motocykl sam nie jedzie [video]

piątek, 8 maja 2015

Chciałoby się pojechać na motocyklach pomyśleliśmy pewnego dnia. No tak, tylko, że to w pewnych kwestiach znaczne ograniczenie. Motocykle się same się przecież same nie przygotują, nie będą serwisować po drodze, a bak też ma opory, żeby się samemu napełnić.

Z drugiej strony czy jest lepszy środek transportu pozwalający na tak swobodne przemieszczanie się? Nie ma, no chyba, że rower, tyle, że dobrze było by wrócić przed końcem kadencji Magdy Ogórek (sic!), a poza tym Laura odkryła, że w rowerze nie ma gazu, sprzęgła i lusterek. Jak jechać bez lusterek? :)

Rozsądnie byłoby zaprząc dwa egzemplarze tego samego modelu. No właśnie, z góry odrzuciliśmy możliwość jazdy na jednym motocyklu. Mamy już niemałe doświadczenie we wspólnych wyjazdach na jednej kanapie i choć zalet takiego rozwiązania jest wiele, to w jeździe w pojedynkę zdecydowanie więcej. Począwszy od komfortu własnych czterech liter po możliwość kontynuowania podróży w przypadku awarii unieruchamiającej jeden motocykl.

Pojemność i moc
Jak najmniej, a jednocześnie tyle, żeby pod górę motocykl wjeżdżał sam. No i nie mówimy tu o górze pokroju Gubałówki. Lekka 250-tka o mocy powyżej 25KM powinna dawać radę. No przynajmniej pod Laurą i jej kosmetyczką.
Dla mnie to w sumie wszystko jedno, na jaki motocykl bym nie wsiadł to wyglądam, jak na dziecięcym rowerku.
Ponadto nie spieszy nam się, nie musimy trzymać przelotowych 130km/h.

Dodać wypada, że po motocykl nie wybieraliśmy się do salonu.

Prawie, że enduro
Drogą eliminacji padło na Hondę NX 250 Dominator. Bo lekka, bo ekonomiczna, bo rozsądna, bo weźmie bagaż, bo trwala, bo wystarczająco mocna, lista jest długa. Ma tylko jeden minus - jest prawie, że niedostępna, przynajmniej w Polsce. Wiadomo, u nas nie po to się prawko robi, że jakąś pierdziawką jeździć. A taką pojemnością to sobie można co najwyżej pole zaorać w promieniu kilku kilometrów od domu. Co nie Janusz?



Jak na złość na jesieni nasi zachodni sąsiedzi też pochowali sprzęty głęboko do swoich piwnic. Po kilku miesiącach czajenia się na ogłoszenia wywnioskowałem, że prędzej Laura zda prawko, niż ja znajdę dwa egzemplarze w sensownym stanie.

Pomimo, że moja poczciwa F650 miała już przypięta łatę - do sprzedaży po zimie, to spojrzałem jej jeszcze raz głęboko w oczy. Przewiozła nas bez zająknięcia przez 40 000km, swoje drugie 40 000km od czasu jak jakiś szkot wyturlał się nią z salonu, to dlaczego miałaby nie pojechać dalej? Licznik ma w milach i do jego wyzerowania przy100 000 to jeszcze trochę zostało. Poza tym co może mnie w niej zaskoczyć? Chyba tylko “guma”, bo przez 4 lata jej użytkowania nigdy nam się to nie przytrafiło.
Na 4 kółkach, a właściwie 2x2
8.5.15

Na 4 kółkach, a właściwie 2x2

środa, 6 maja 2015

Bartek by chciał mieć, ale nie ma czasu go napisać, a Laura jest zbyt leniwa.
Pierwotna koncepcja zakładała, że mieliśmy poruszać się dostępnymi środkami transportu mniej lub bardziej publicznego.

Jak to zwykle bywa zaczęło się od przyjęcia pod rozwagę czegoś totalnie absurdalnego. Może by tak na motocyklach? Ale na jednym? Zamęczymy się.

Na początku 2014 roku Laura zaczęła robić prawo jazdy kat. A i B. Założony cel był taki, żeby zdobyć prawko do wyjazdu.
Potem przewijały się liczne internetowe inspiracje, które utwierdzały nas w przekonaniu, że wyjazd na moto to będzie to. Na jesieni 2014 było już pewne, że chcemy jechać na motocyklach. To dopiero będzie prawdziwa wolność.

Mamy maj 2015. Prawko jest już w kieszeni, drugi motocykl w garażu. Chcieć, to móc.

Ruszamy w pierwszych dniach czerwca.
Wiemy mniej więcej, w którą stronę jedziemy. I dokąd nie chcemy dotrzeć. A potem się zobaczy.
.
Kierunek? Wschód, a w zasadzie południowy-wschód. Chcemy dotrzeć na Kaukaz przez Bałkany i Turcję. Z oczywistych przyczyn nie jedziemy przez Ukrainę. Z Kaukazu wyskoczymy na chwilę do Iranu. Potem przeprawimy się przez Morze Kaspijskie i zwiedzimy Stany, te azjatyckie. Na Kirgistanie dotychczasowy pomysł się kończy. Przejazd przez Chiny na własnym motocyklu, jest praktycznie niemożliwy. W Rosji będzie już zbyt zimno.
Co z robimy z motocyklami to kwestia otwarta, ale pomysłów nie brakuje.

A dalej?
Azja Pd.-Wsch., Australia, Nowa Zelandia i Ameryka Południowa. Wystarczy.

Indie ominiemy, w grę wchodzi jedynie tranzyt do Nepalu. Dlaczego nie Indie? Laura pewnie napisze kiedyś o tym więcej.
Z planu wypadły też USA, to nie jest kraj na ten moment naszego życia.

Najlepszy plan to jego brak
6.5.15

Najlepszy plan to jego brak

piątek, 1 maja 2015


Trzeba po prostu powiedzieć. Nie przy jedzeniu, żeby się nie zakrztusili. Między obiadem a deserem wypalić, że jedzie się w podróż dookoła świata.

Mama Bartka nie przyjęła tego ze specjalnym zadowoleniem, ale wie jaką jej dziecko ma podróżniczą naturę. I tak długo usiedział na miejscu. Ale, że dookoła świata? A co z pracą? A na jak długo? A CO BĘDZIECIE JEŚĆ???!!!

Reakcja mojej Mamy była podobna. A Tata uznał, że to fantastyczny pomysł. Dla mojego Taty, wszystkie moje pomysły są fantastyczne.

Po podjęciu decyzji o podróży na motocyklach, pojawiło się pytanie:
Jak to powiedzieć rodzicom?

Najlepiej w Święta (panuje atmosfera miłości i spokoju).
- Mamo, trochę zmieniła się nam koncepcja podróży
- ......
- Chcemy jechać na motocyklach.
- ..... !!!
- Nie denerwuj się.
- Ale Ty nie masz prawa jazdy!
- Zdam zaraz.
- Nie masz motocykla.
- Wczoraj kupiłam.
- .....
Tata:
- Super pomysł !!!
Mama:
- Nie będę mogła teraz spać!!!

Jak poinformować rodzinę o wyjeździe?
1.5.15

Jak poinformować rodzinę o wyjeździe?